środa, 16 października 2013

O podjadaniu... znowu

Moi Klienci bardzo często potrzebują, aby zrobić COŚ z ich podjadaniem... Mówią: "o rety, podjadam i podjadam, nie mogę przestać... i od tego tyję", albo "wszystko jest super jak się obudzę.. postanawiam wtedy, że dzisiaj cały dzień zdrowo i bez podjadania... a potem sięgam po coś słodkiego... i cały plan diabli biorą... i się poddaję... Jak sobie z tym poradzić..."

Znacie to?

Mechanizm podjadania jest prosty... Najpierw jesz produkty, które sprawiają, że rośnie ci poziom cukru we krwi (pieczywo, słodycze) do dość wysokiego stanu, a po ok. 2 godzinach gwałtownie spada... Zaczynasz szukać jedzenia lub sięgasz po to, co masz pod ręką... W biurze łatwo o niezdrowe przekąski, w domu podobnie (o ile nie zabezpieczysz się): ciastka po gościach, cukierki z imienin, pizza z poprzedniego dnia itd...

Drugi mechanizm związany z podjadaniem to głodzenie się (także w kategorii nie odżywiania komórek), czyli jedzenie nie tylko mało, ale też niezbyt wartościowo. Braki niektórych składników potrzebne do życia mogą objawiać się poszukiwaniem CZEGOŚ DO ZJEDZENIA. Tak samo działa głodzenie się (nieregularne jedzenie, zbyt długie przerwy między posiłkami itd...). Zdaje ci się, że to tak super dla Twojego ciała, gdy nie jesz... Nic bardziej mylnego... Ty nie jesz, a organizm kombinuje, jak by tu pozyskać potrzebne składniki... A gdy znajdujesz się w zasięgu jedzenia podjadasz, podjadasz, podjadasz, podjadasz... i magazynujesz

Jak jeść, żeby nie było podjadania?

  1. regularnie - nie dopuszczać do uczucia głodu
  2. dobrej jakości produkty - nie muszą być ekologiczne, ale faktycznie pełnowartościowe, nie przetworzone
  3. zjadać orzechy i w ogóle nasiona - dynia, słonecznik są łatwo dostępne a zawierają masę odżywczych składników
  4. unikać pieczywa, cukru, ciast itd... - to one sprawiają, że poziom cukru we krwi podnosi  się... a potem opada...


środa, 9 października 2013

Natura emocji

Kolejny etap przygotowywania dla Was interesujących szkoleń... Tym razem koncentruję się na naturze emocji...
Jak to jest, że są...
Czym są...
Jak to jest, że są takie różne...
Jakie są...
Skąd się biorą...
Jak się nazywają...
Do czego służą...
Jak z nich korzystać świadomie...
Jak to jest, że niełatwo dają się zagłuszyć...
Dlaczego sprzyjają objadaniu się...
Dlaczego potrzebują ulubionych, zakazanych smaków (np. czekolady)...

O tym sobie myślałam, gdy pisałam program szkolenia, który niebawem Wam zaprezentuję... Emocje to bliski mi temat... Odkąd posługuję się nimi świadomie, żyję lżej (dosłownie) i mam się dobrze. Moja rodzina korzysta z tego również, a dzieci doceniają ("z mamą się lepiej rozmawia" - słowa starszego syna).

Gdy pracowałam nad swoim odchudzaniem odkryłam masę uczuć, które prowadziły mnie od skrajności do skrajności: od nadmiernego jedzenia do nie jedzenia w ogóle... Jestem żywym dowodem na to, że temat istotny oraz możliwy do przerobienia. Ale nim spotkamy się na szkoleniu pomyśl o tym:
jak się troszczysz o siebie...
jak mówisz do siebie w myślach...
jak mówisz o sobie w myślach...
jakimi ludźmi się otaczasz...
po co...
jak reagujesz w każdej sytuacji życiowej (co odczuwasz? smutek, radość, obojętność)...
jak lubisz się czuć...
jak czujesz się dość często...
ile nazw emocji znasz...
itd....

Tyle pytań, żeby poznać siebie lepiej i działać bardziej skutecznie...
W moim odchudzaniu dużym pytaniem było pytanie "po co?". Potem istotny sprawdzian przeszli ludzie. Potem pracowałam ze swoimi nawykami... Potem przyszedł czas na pracę z rodziną... Natura mojego odchudzania ściśle związana była z emocjami, na których dnie była tęsknota za akceptacją.

Ciekawe jak jest u Ciebie?

środa, 2 października 2013

400 kcal mniej... i to bez diety cud

Czy wiecie, że...
przepędzenie pszenicy ze stołu zmniejsza dzienne spożycie kalorii o 350 do 400 kalorii... Bez sztuczek typu mniejsze talerze czy szklanka wody przed posiłkiem...

Jak to się dzieje?
Ziarno pszenicy w swoim składzie zawiera składniki, które gwałtownie podnoszą poziom glukozy we krwi... i bardzo gwałtownie go obniżają (dokładnie ten sam mechanizm się dzieje, gdy wyjadamy cukier z cukiernicy). Czujemy nieodpartą potrzebę zjedzenia czegoś (najlepiej o takim składzie), żeby poziom cukru wyrównać... Sięgamy więc po kolejną kanapkę, a nawet po baton - podjadamy między posiłkami...

Ja podejrzewać o zły wpływ na siebie zaczęłam podejrzewać chleb jakieś 2 lata temu... Ale nie miałam odwagi zająć się tym tematem... Jednak nie-jedzenie pieczywa jest dość uciążliwe i wiąże się z koniecznością tłumaczenia rodzinie o co chodzi... A rodzina, wiadomo... wie lepiej ode mnie, co mi służy...
W końcu jednak musiałam zająć się tematem... Uczę się żyć bez pieczywa...