środa, 28 maja 2014

Zacznij od tego, co na talerzu

Drodzy przyjaciele, wybaczcie, dzisiaj trochę o Was:)
Gdy patrzę jak mocujecie się ze swoim życiem, to jest mi cholernie przykro... Żyjecie w pędzie, zakręceni licznymi obowiązkami, mówicie, że ktoś kradnie Wam co chwila czas... Poszukujecie sensu, ale... go nie widzicie... Rodziny traktujecie jak siłę blokującą Waszą energię... Zamiast tworzyć, działać, iść do przodu czekacie aż coś się samo zmieni... I nie zmienia się nic... Od wielu lat nic... Tylko dzieci coraz starsze.. i bardziej krytyczne...

Obserwuję, jak wielu z Was brakuje zdrowia, a zaraz za nim energii do życia... Smutno mi, gdy słyszę, że czekacie na emeryturę - bo przecież tyle jest do zrobienia... I wiem, że mój przykład, jakoś jest dla Was bolesny. Udajecie, że go nie widzicie... Bo gdybyście go dostrzegli musielibyście skończyć z wymówkami... 

Czy Wasze życie na pewno jest oparte o solidne fundamenty?

Czy możecie sobie wyobrazić, że przejmujecie kontrolę nad jedną sferą i to rezonuje także na inne sfery? 
W jaki sposób wzięcie kontroli za to jak wyglądacie i jak się czujecie będzie miało wpływ na sferę zawodową?

Z doświadczenia wiem, że energia, którą daje dobre jedzenie niezwykle sprzyja kreowaniu... 
Z doświadczenia wiem, że głodzenie się (np. w pracy) potęguje stres i blokuje kreatywność...
Z doświadczenia wiem, że dobrze odżywione ciało nosi mnie dokąd zechcę, pracuje tak, jak ja chcę, daje wiele nowych możliwości... Dzięki zdrowej trosce o siebie uśmiecham się do moich dzieci, mam ochotę poznawać nowych ludzi, jechać do miasta, żeby się z nimi spotykać...

Tak to właśnie działa. Kontrolowanie jednej sfery przenosi się łatwo na inne. Uporanie się z jednym tematem przynosi ulgę i gotowość do zmierzenia się z innymi. Przyjrzyjcie się co macie na talerzu... Naprawdę, to ma moc zmieniania rzeczywistości:)

środa, 21 maja 2014

Przestań się katować tą straszną myślą...

Dlaczego tak trudno schudnąć?
Bo cel jest nijaki... Właściwie to jest on negatywny (schudnąć, czyli pozbawiać się czegoś) i trudno się z nim utożsamić.

Aby cel był motywujący, musi być inspirujący i wystarczająco ambitny, aby chciało się w niego wgryźć. Gdy patrzeć na odchudzanie jak na sumę kilogramów do zrzucenia, to jest to - zgodzicie się ze mną - naprawdę mało inspirujące.

Co więc zrobić, aby było łatwiej?
Nie mam tutaj jednoznacznej odpowiedzi... Każdy z Was jest inny i inaczej skonstruowany mentalnie. Niemniej podstawowa zasada wiąże się z tym, że ... potrzebujemy dopasować to odchudzanie do siebie.

Co to znaczy?
Chodzi o to, aby żyć z odchudzaniem. Wyobraź sobie swoje życie z pasją. Zapewne masz dziedzinę, którą kochasz i jesteś gotowa oddać jej dużą część siebie, bo daje ci ona poczucie dobrostanu... Każdego dnia, w niemal każdej chwili swojego życia pasja żyje w Tobie i rezonuje na otoczenie. Uśmiechasz się, masz energię itd...

Z odchudzaniem jest podobnie, tylko odrobinę trudniej. Tradycyjnie niby włączamy to odchudzanie do życia, ale w praktyce stale myślimy o tych nieszczęsnych kilogramach, których nie chcemy... I stale katujemy się tą straszną myślą o tym, że jest w nas coś, czego nie chcemy, nie lubimy i ... nie możemy się tego pozbyć...

Żeby naprawdę schudnąć potrzebujesz skoncentrować się na czymś innym. Na tym, co będzie spójne z Tobą i z Twoim życiem - i najprościej jest skoncentrować się na tym, co możemy kontrolować, czyli na jedzeniu. Na porach jedzenia, na ilościach, na tym, co na talerzu i przyglądać się - z zainteresowaniem - jak to wpływa na Twoją energię, na Twoje plany na życie itd...

Jest łatwiej, gdy swoje odchudzanie przeżywasz razem ze swoim życiem. Cel, do którego zmierzasz nie zmienia się. Inspiruje Cię to, co jest dla Ciebie ważne, a przy okazji łatwiej gubisz kilogramy... Robisz to, co zwykle, ale z uważnością przyglądasz się temu jak żyjesz, co jesz, co kochasz... I samo to już przynosi różnicę...

środa, 14 maja 2014

Nie bój się jeść...

Taki wniosek mam po wysłuchaniu iluś tam historii na Kongresie Kobiet (9-10 maja). Kobiety boją się jeść... w zasadzie to, boją się, że przytyją... więc nie jedzą... i chodzą głodne... więc ich jakość życia jest na szalenie niskim poziomie... więc sięgają po słodycze.. i zajadają się nimi... a potem się trzęsą, że przytyją itd...

Smutne, ale prawdziwe...

Tak bardzo chciałabym mieć więcej wpływu na to, co dziewczyny robią na co dzień... I jednak muszę z pokorą przyjąć, że niestety, mój wpływ kończy się z chwilą, gdy odchodzą od mojego stolika... Jeśli nie zainspirowałam - koniec, mogiła, kropka...

A z czym panie przychodziły?
Pytały właśnie o to, jak nie podżerać, obżerać, nie przejadać się...
Jak skończyć ze słodyczami?
Jak się nie najadać, gdy obok gotuje się obiad?
Jak schudnąć naprawdę? Nic do tej pory nie działało?
Czy warto robić badania na 300 alergenów?
Co zrobić, żeby nie czuć głodu?

Żeby jako tako, w miarę prawdziwie odpowiedzieć, potrzebowałam wiedzieć, jak dziewczyny jedzą, czym dla nich jest jedzenie, czy lubią itd... One też opisywały mi z grubsza swój styl jedzenia... I okazywało się, że jedzą za rzadko i prawdopodobnie za mało. Ich jedzenie jest powtarzalne, nudne, nie kolorowe. Na stole króluje pieczywo, pasztet/wędlina, kluski/makarony. Mają też dużo pracy, która wyżyma z nich całą energię... Naprawdę nie mają ochoty myśleć o przygotowywaniu jedzenia po całym dniu, żeby następnego było gotowe...

Miałam 2 godziny, przyjęłam chyba z tuzin pań. Zachrypłam, ale mam nadzieję, kilka osób wróciło do domu, żeby zweryfikować swoją lodówkę:) Taką mam nadzieję... a nadzieja, wiadomo...



środa, 7 maja 2014

Drobiazgi, które mają znaczenie

Gdy się odchudzasz, Twoje życie zmienia się odrobinę... Zaczynasz zwracać uwagę na to, czego wcześniej nie widziałeś. Zwracasz uwagę na długość snu, ilość wody, którą wypijasz, pytasz Pana Kanapkę o to, jakie masło jest w środku pieczywa, które sprzedaje itd... Wino sączysz małymi łyczkami... czytasz etykiety... na talerzu zostawiasz ostatnie dwa kęsy... 

Niby nic, czasem nawet dziwne, ale... o dużym znaczeniu. Bo zwykle tyjemy od tych drobiazgów, na które nie zwracamy uwagi: podwójne mleko do kawy, deser swój i po dziecku, powiększone frytki za złotówkę...
Sukces w tej dziedzinie należy do ludzi, którzy zwracają uwagę na drobiazgi. Nauczyli się uważności i stale ją praktykują..

Ale nie musisz być mistrzem zen, aby osiągnąć swój sukces w odchudzaniu. Możesz każdego dnia zaplanować małą rzecz, którą zrobisz - i drugą małą rzecz, której nie zrobisz... Nie schudniesz od tego od razu, ale już zaczniesz robić małe rzeczy dla swojego sukcesu w odchudzaniu... Słyszałeś o efekcie kumulacji? To nic innego, jak te drobiazgi, które z czasem, razem przynoszą ten spektakularny efekt, którego oczekujesz...