poniedziałek, 27 czerwca 2016

Nagradzanie się... torcikiem

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie...

Jedzenie służy do jedzenia i nie pełni żadnych innych funkcji. Jak masz kłopot z otyłością to między innymi dlatego, że lubisz pojeść. Jesz, gdy jesteś zmęczona... Jesz, gdy jesteś zdenerwowana... Jesz, gdy potrzebujesz miłości... Jesz, gdy potrzebujesz empatii... Jesz, gdy potrzebujesz uznania... Jesz, gdy potrzebujesz odsapnąć... Jesz, bo jesteś głodna... Jesz, bo inni jedzą... Jesz, bo się boisz...


Długo mogłabym wymieniać... Wiesz, o czym mówię, prawda?

Zwykle podczas spotkania w Gabinecie pojawia się kawałek o tym, że trzeba by wyznaczyć nagrodę. Niektóre z Was całkiem na poważnie rzucają hasło związane z jedzeniem słodyczy. Większość traktuje temat pół żartem, pół serio. Trochę na zasadzie sprawdzenia, co ja o tym powiem, a trochę z przekory, bo już wiadomo, że nie...

Dlaczego nie nagradzamy się jedzeniem?
Bo jedzenie jest tak przyjemne - tak atawistycznie przyjemne - że jak tylko nadamy jedzeniu inną funkcję, niż jest ona realnie, to mózg natychmiast to weźmie, jako korzyść dla siebie. I za każdym razem, gdy odniesiesz sukces będzie ci podsyłał informacje o tym, ze teraz właśnie powinnaś skorzystać z torcika, lodów, czekolady...

Dla mnie ważne jest, żeby pomagać Ci tworzyć inne modele nagradzania się. Spacer, wycieczka, przytulanie z ukochanym, herbata, grzebanie w ziemi,  śmieszny film itp. To są dużo lepsze pomysły na nagrodzenie się za ciężką pracę niż ciastko i kawa.

A jeśli na Twojej liście nagród pojawia się spotkanie z koleżankami, to jestem na nie wyczulona. Bo spotkanie z koleżankami często = kawiarnia + ciastko.

Dlaczego tak łatwo znajdujemy pocieszenie w jedzeniu? 
Powód jest podany wyżej. Jedzenie jest przyjemne. W ustach mamy rozmieszczone receptory przyjemności i... już. Drugi powód ma związek z kulturą, w której żyjemy. Jak byłaś dzieckiem dostałaś jedzenie do zabawy. Bo ciekawiło Cię co to jest, to coś. Dużo później, mogło być tak, że się potłukłaś przy dziecięcych wygibusach... i szybko doświadczyć przyjemnego, kojącego smaku krówki, lizaka, czy loda, którego podsunął Ci ktoś z dorosłych. Z jedzeniem też związane jest świętowanie ważnych uroczystości. Ludzie spotykają się przy stole, aby jeść, pić i gadać. I to jest strasznie fajne. Ja niestety nie umiem zapanować nad swoim ośrodkiem łaknienia. Wolę spotkania na mieście i w ruchu. No, ale przecież komunii dziecka czy świąt bożęgo narodzenia nie przeniosę na trasę biegową...

Co z tego dla Ciebie?
Zrób listę przyjemności. Niech ich będzie przynajmniej 20. Po pierwsze, będziesz wiedziała, co Ci sprawia przyjemność. Po drugie będziesz miała na liście, gotowe do zrealizowania.

Możesz zrobić też krok drugi. Wybierz 3 przyjemności, które zrealizujesz z radością w tym tygodniu. Poczuj, jak to jest robić sobie przyjemność, ot tak:) Strasznie dużo kobiet boi się robić sobie przyjemnostki. Łatwo nam narzekać i łatwo nam urabiać się po pachy, ale przyjemności, to jest takie trudne...



Dobrej zabawy.

A tak wyglądacie, jak nagradzacie się jedzeniem:)



poniedziałek, 20 czerwca 2016

Cztery życia odchudzacza. Cz. 1. Niebieskie migdały.


Zainspirowana drogą coacha wg. Małgorzaty Żukowskiej, u której w weekend byłam na seminarium stworzyłam i ja obrazki różnych typów odchudzaczy. Przyda się Wam, żeby wiedzieć na jakim etapie jesteście i co możecie zrobić - jeśli chcecie coś z tym zrobić. Jak wiecie, u mnie wszystko, żeby Wam było łatwiej:)

Dzisiaj część pierwsza z czterech.


Życie nr 1. Niebieskie migdały
Na tym etapie widzisz i czujesz, że coś jest u Ciebie nie tak. Łatwo się porównujesz z innymi i chętnie szukasz sposobów, aby zrzucić parę kilo. Chciałabyś założyć ładniejszą sukienkę albo z łatwością kupić sobie spodnie, ale … ile razy byś nie podejmowała się odchudzania, tyle razy porzucasz ten pomysł w obliczu świąt, imienin lub kilku wolnych dni. Potem się złościsz na siebie podczas zakupów i czasami, gdy patrzysz w lustro. Ale na szczęście masz talent do zapominania o tym. Do następnego razu. Podczas spotkań z przyjaciółmi zawsze denerwujesz się tym, że na stole jest pełno pyszności, ale nie umiesz z nich zrezygnować. Lubisz podczas spotkań rozmawiać o nowych metodach odchudzania przegryzając ciastem i popijając piwem. 

Rekomendacje dla Ciebie do działania:
Wybierz jedną z proponowanych przeze mnie zasad i trenuj się w jej wdrożeniu. To pozwoli Ci zrozumieć siłę efektu kumulacji. Poznasz siebie lepiej i z czasem nauczysz się dostrzegać, które działania służą Twojemu zdrowiu i wyglądowi, a które przeciwnie. Jeśli chciałabyś pogłębić swój kontakt ze sobą i przyspieszyć efekty zrób listę marzeń. Załóż osobny zeszyt lub plik w komputerze i zapisuj wszystko, co przychodzi Ci do głowy. Możesz wklejać zdjęcia rzeczy, które Ci się podobają, i które chciałabyś mieć. Zapisuj też marzenia związane z doświadczeniami. To będzie wspaniałe narzędzie, gdy zdecydujesz się zostać osobą szczupłą. Będziesz miała właściwie gotową listę nagród oraz najbardziej motywujące powody, aby zrealizować swój cel.

Powodzenia:) 

czwartek, 9 czerwca 2016

Mentalny dopalacz

To jeszcze odrobina wiedzy z materiału, który piszę dla Was. Całość będzie na temat silnej woli, która się przecież wyczerpuje:)

STWÓRZ MENTALNY DOPALACZ

(...) Mentalny dopalacz służy temu, abyś miała coś, czego się przytrzymasz, gdy będziesz czuła, że coś przeszkadza Ci wytrwać…
Mentalny dopalacz jest mocno związany z Twoją wizją.
Mentalny dopalacz ma być zawsze dostępny.
Mentalny dopalacz ma Ci przypominać dokąd zmierzasz.
Mentalny dopalacz ma sprawiać, że łatwiej wrócić na ścieżkę swojego odchudzania, gdyby jednak zdarzyło Ci się "popłynąć".


To może być mała nagroda za to, co zwykle sprawiało Ci trudności. UWAGA!!! Nie jedzenie!
To może być coś, np. gest, który przypomni ci czym się zajmujesz i dokąd zmierzasz.
To może być mały rytuał, który zawsze, gdy zastosujesz to wrócisz na ścieżkę swojego odchudzania (picie wody, picie kawy, nawet ostatni cukierek jest ok:)

 Jak masz go stworzyć?
(...)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Do przeczytania "Seks. Pozycja dla praktykujących"

Dzisiaj o książce "Seks. Pozycja dla praktykujących". Autor: Joanna Mielewczyk... i inni



Książkę kupiłam z następujących powodów:
  • pracuję, jakby nie było, z ciałem; tłumaczę to libido, energię życiową, zachęcam do żywotności... Chciałam wiedzieć więcej:) Dla moich klientek i dla siebie;
  • moje klientki zwykle chcą schudnąć, żeby się podobać... chciałam wiedzieć, co się za tym kryje, co o tej potrzebie powiedzą eksperci;
  • chciałam poznać język, chciałam wiedzieć, jakim mówić o seksie - mam w domu nastolatka i to dość istotne, by nie przesadzić w żadną stronę:)
  •  wkład w książkę miała Karo Akabal. Kiedyś spotkałąm ją w windzie i to spotkanie zostało mi w sercu. Karo prowadzi dzisiaj Sex&Love School, a ja przyglądam się temu jak działa. Możliwe, że się zapiszę na kurs:)
Dlaczego polecam tę książkę?
  1. Bo brakuje nam w Polsce świadomości seksualnej. Raczej się wstydzimy tego seksu, raczej nie umiemy o nim mówić, raczej się z tego śmiejemy - szydzimy, niż chwalimy się, że mamy z seksu radość, raczej nie wiemy, co Kościół na to... Dlatego warto wiedzieć, co i jak, żeby móc myśleć świadomie i mówić to, co wiem, a nie to, co ktoś chce, żebym myślała. W ostatnim czasie, gdy tak dużo manipulacji w mediach, warto zająć się tym, co najbliżej i dobrze się przy tym bawić:)
  2. Bo, w tej książce znajdziesz zachętę do tego, aby uprawiać seks prawdziwy: oparty na miłości i autentyczności. Bo dzięki tej książce przeniesiesz się do świata, w którym Twoje potrzeby są ważne, z których nikt się nie śmieje, i z których nikt nie szydzi. Usłyszysz odpowiedzi na swoje pytania i być może przestaniesz oczekiwać niemożliwego:) Jeśli jesteś mężczyzną, jest szansa, że zrozumiesz, co to znaczy, że kobieta zaczyna już rano:) A jeśli jesteś kobietą, znajdziesz sposób, aby częściej widzieć swojego mężczyznę wrażliwego i delikatnego... 
  3. Dla mnie ważny jest też ten rozdział, w którym autorzy mówią o zdrowiu i seksualności. Czy wiecie, że kłopoty z potencją - u mężczyzn - to zapowiedź przyszłego zawału? Ukrwienie w męskich narządach jest tak wysublimowane, że pierwsze oznaki przyszłego zawału pojawiają się podczas seksu. Jeśli doświadczacie tego, to koniecznie zatroszczcie się o aktualne badania i oczywiście zmieńcie dietę, na taką, która będzie sprzyjała witalności i libido: dużo warzyw, lampka czerwonego wina zamiast wiadra piwa, jak najmniej pieczywa i słodyczy ze sklepu.
Jak napisana jest książka:

 Wywiadów do audycji "Seks nasz powszedni" udzielili psychologowie, doktorzy, doradcy intymni, także ksiądz i edukatorzy szkolni. Mamy też głosy odbiorców i maile słuchaczy.
A przede wszystkim mamy język "ludzi do ludzi". Żadnego języka branżowego i trudnych nazw. czyli daje się mówić o seksie normalnie. I to mi się bardzo w tej pozycji podoba. Zanotowałam też kilka tytułów, aby dodatkowo uzupełnić wiedzę.

Zabrakło mi współczesnej poezji miłosnej. Czy ktoś to jeszcze pisze? Ale może to ja jestem taka z tych bardziej wrażliwych... No, nie wiem...

W każdym razie, jeśli jesteś żywym człowiekiem to jesteś istotą seksualną. A jeśli na dokładkę chcesz mieć szczęśliwe życie - to seksualność ma istotne znaczenie. Warto więc wiedzieć, jak tę własną seksualność rozwijać. I dlatego powstała ta książka. I dlatego zachęcam, aby ją przeczytać:)

https://www.youtube.com/watch?v=F2AkWWkozsw

piątek, 3 czerwca 2016

I nius z wczoraj:) Będę na seebloggers:)


Diet by Ann, czyli ...

Zamierzam sprawdzić, jak Ania Lewandowska podejdzie do mojego stylu życia:)




Kupiłam dostęp na miesiąc, bo ciekawiło mnie, jak wygląda to, czym Ania się chwali. A że obserwuję ją na fb i i czytuję bloga, to jakoś tak naturalnie poszło, że zmierzę się z tym, co dla mnie zaproponowała :)


Na razie widzę w filozofii Ani:
  1. nastawienie na prostotę w przygotowaniu potraw, także koktajle - czyli trzeba mieć blender:)
  2. możliwość przygotowania więcej - zrozumienie, że możesz nie mieć czasu stać przy garach i dobre, gdy gotujesz też dla rodziny 
  3. ciekawe kompozycje smakowe.
Będę się uczyć tych potraw, więc od czasu do czasu coś wam pokażę... A dzisiaj zastanawiam się czy indyk czy gulasz z soczewicy :)

Żałuję, że nie ma gotowej listy zakupów, ale to na pewno nie jest przeszkoda. Dzięki temu musiałam usiąść i samodzielnie prześledzić, co zwiera program, jakie smaki, jakie produkty itd.

Program zaproponował mi 1500 kcal.
 

P.S. Pierwsze, co zrobiłam, to sprawdziłam, co nadaje się do pudełka. Sałata z awokado, ogórkiem i wędliną smakuje całkiem w porządku. Zamieniłam szpinak na miks sałat, pestki dyni na pestki słonecznika, wędlina - jaka była w lodówce... Takie cudo. Przepis znajdziesz w zakładce "Moja dieta pudełkowa"



Jedzenie jest ekstra! Ocet aromatyzowany. Cz. 5

Nie lubię octu. I długo nie rozumiałam, o co chodzi z tym aromatyzowanym octem. Przecież jak dodam do sosu cytrynę to jest smaczniej i bardziej naturalnie...

Ale w mojej kulinarnej skarbnicy jet dużo przepisów, które zachęcają do korzystania z octów winnych i z balsamicznego. Więc trochę rozpoznałam ten materiał. Ale i tak najbardziej lubię ocet balsamiczny. Ciemna kropla nakapana do talerza z pyszną oliwą z oliwek, do tego świeży chleb... pyyyycha. Oczywiście, ze względu na węglowodany i połączenie ich z tłuszczem nie zaliczam tego jedzenia do odchudzającego, ale... no raz się żyje. Czasem człowiek musi zwitać się z glebą. Więc lepiej tak niż paskudnymi słodyczami:)

Miałam  też fazę na ocet jabłkowy. Dowiedziałam się, że poprawia się po nim cera. Dodanie kilku kropel do wody, wypicie kilka razy dziennie miało działać zbawiennie. Nie zadziałało. Ale dowiedziałam się, że ocet jabłkowy octowi jabłkowemu nie równy i że jest wiele podróbek. Uważajcie, co kupujecie. Nawet czytanie etykiet nie pomaga. Oszust zawsze znajdzie sposób. Fajnie byłoby znaleźć uczciwe źródło octu jabłkowego. Ale nie znam.

Słyszałam też o metodzie radzenia sobie z nadmiernym łaknieniem metodą octu jabłkowego. Ale to zdaje się jakaś mądrość z internetu. Że niby się nie chce jeść, jak się używa. Spróbowałam. Na mnie zadziałało tak samo, jak picie wody, więc może coś w tym jednak jest:P Żołądek wypełniony po brzegi wodą i jeść nie woła:)

Do czego przydaje się ocet aromatyzowany? Ano, do sosów majonezowych i sosów ziołowych. Tradycja w kuchni polskiej przecież. Warto wiedzieć. Można użyć też do przygotowania musztardy, ale UWAGA!!! ten aromatyzowany może istotnie wpłynąć na jej smak. A zimne nóżki jadacie z cytryną czy raczej z octem? Wiecie, że keczup też zawiera ocet? Niektórzy jadają ćwikłę z octem. Więc zastosowań jest sporo. Bo ocet pobudza apetyt i poprawia trawienie - w niewielkich ilościach, oczywiście.

Jak zrobić?
  1. na zimno - wtedy będzie miał łagodniejszy smak
  2. na ciepło - wyciągnie intensywny aromat z dodanych ziół
Czego potrzebujesz?
  1. butelkę
  2. ulubione przyprawy
  3. ocet
Wykonanie:
Baza czosnkowa
  1. zgnieść czosnek (albo utłuc w moździerzu),
  2. przełożyć do osobnego naczynia
  3. połowę octu podgrzać prawie do wrzenia i zalać czosnek
  4. dodać tyle samo zimnego octu
  5. zamknąć szczelnie i odstawić na 2 tygodnie,
  6. od czasu do czasu pomieszać,
  7. następnie przecedzić do butelki docelowej, dodać dwa/trzy ząbki czosnku. 
I każdy pomysł na ocet dokładnie tak samo.
Tutaj więcej informacji na temat octu. Dobrze, że komuś się chciało je zebrać:)