Moja mama np. wywiera na mnie potężną presję na bycie szczęśliwą. Do tego stopnia, że nie mówię jej o tym co niedobre - bo ona tak bardzo pragnie, abym była szczęśliwa, że nie chcę jej sprawiać zawodu. W bólu - który i tak przyjdzie, bo jest nieodzowny - towarzyszą mi inni ludzie, mniej związani ze mną emocjonalnie, którzy gotowi są dojrzewać ze mną, nie czują się zobowiązani zdjąć ze mnę ból, smutek itd... Dzięki tym emocjom oraz tym ludziom, staję się lepszą wersją samej siebie. Kim bym była gdybym od urodzenia doświadczała tylko szczęścia, radości i wszelkiej pomyślności? A właśnie tego pragną nasi najbliżsi... Aby omijały nas negatywne zdarzenia, abyśmy byli tacy sami stale, abyśmy pełnili role, do których się przyzwyczaili...
Więc tutaj życzenia, których nikt, nigdy wam nie złoży:
- doświadczaj swoich bóli mocno i głęboko, dotykaj tego, co w Tobie żywe i rozwijaj się w tym,
- nie przejmuj się innymi - rób to czego pragniesz i co dobre dla ciebie,
- uzyskuj pomoc, której potrzebujesz - proś o nią albo po prostu bierz sam; ludzie czekają, aby nimi pokierować...,
- umiej rozpoznać to, co dla ciebie ważne od tego, co nieważne,
- miej żywe i autentyczne relacje z innymi, czyli miej obok siebie ludzi, dzięki którym się rozwijasz, którzy dają ci możliwość docierania do źródeł twoich emocji - trudny szef, toksyczna koleżanka, mąż i jego złe nawyki - nie uwierzysz ale właśnie to jest wspierające dla twojego rozwoju...,
- miej marzenia i je spełniaj, ale gdy się nie spełniają miej komu opowiedzieć o rozczarowaniu,
- wyrażaj gniew tak jak go czujesz, uznaj, że to część życia, przeklinaj i krzycz. To naturalne, że gdy jest złość są jej objawy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz