środa, 6 sierpnia 2014

To nie Twoja wina... Cz. 1

Jesteś gruba. Wiesz dobrze o tym, że przydałoby Ci się schudnąć, bo zdrowie by było lepsze i samopoczucie... Podejmowałaś już  jakieś próby, ale ... 

Gdzieś w sercu czujesz ukłucia, gdy jesteś w sklepie i nie ma Twoich rozmiarów na półce. Bywasz czasem w sklepach z ubraniami dla puszystych, ale fasony są tam zdecydowanie nie dla Ciebie...

Wcale nie musisz lubić jeść, aby być otyłą. Gdy jesz za rzadko, Twoje ciało odkłada zapasy w boczkach, więc jeść warto.

To nie Twoja wina, że nie wiesz tego wszystkiego. Nie musisz lubić czytać prasy, słuchać audycji o jedzeniu czy czytać etykiet. To nie Twoja wina, że świat się zmienił, i stare dobre smaki odeszły do lamusa a zastąpiły je gotowe dania i półprodukty, które w kilka chwil mają możliwość znaleźć się w Twoim żołądku. Jesteś kobietą nowoczesną, nie musisz stać godzinami w kuchni, aby przygotować jedzenie. 

Tylko, jak długo dasz radę tak żyć? 
Jak długo Twój kręgosłup udźwignie te nadmiarowe kilogramy?
Ile starczy Ci cierpliwości do znoszenia nieprzyjemnych spojrzeń  na zakupach?

Proszę Cię, pomyśl po prostu o sobie. Nie zmieniaj wszystkiego i nie przechodź na radykalną dietę. Dobrze wiesz, że diety nie działają. Po prostu uczciwie odpowiedz sobie dokąd to wszystko zmierza i zrób coś z tym. Bo gdy to już wiesz, nie możesz uciec ze wzrokiem w bok i udawać, że Ciebie to nie dotyczy. 






Brak komentarzy: