No i stało się... trafiłam do uzdrowicielki:) I mam specjalną dietę uzdrawiającą? I ja na tej diecie mam nabrać sił, uzdrowić relacje i łatwiej bronić swoich granic...
Na razie narzuciłam sobie etap przejściowy. Zrobiłam swoje tradycyjne zakupy i uzupełniłam je tym, co potrzebne w diecie, przeczytałam wskazówki i zaczęłam próbować jak to działa. Dieta jest oparta o 5 przemian i zasadnicza różnica w przygotowaniu potraw polega na kolejności ich dodawania. No i przyprawy... Kminek mielony... palce lizać.
Na etapie przejściowym jem to co w diecie, ale sięgam jeszcze - nawykowo - po stare produkty. U mnie to marchew surowa, herbata czarna, kawa, owoce. Niby nic, ale ułatwiają życie, gdy jest się w biegu.
Zmiana u mnie będzie polegała na dopasowaniu się... I to będzie najtrudniejsze:) Na razie jednak potrawy oceniam jako smaczne i wystarczająco wypełniające żołądek. I nauczyłam się robić kisiele i okazuje się, że taki kisiel z prawdziwym sokiem wypełnia żołądek cudownym ciepełkiem i zabezpiecza przed głodem:) Naprawdę:)
Druga duża zmiana to zioła, po 16.00. Nie udało mi się kupić wszystkich wskazanych, ale pierwsza próba nagietek + pokrzywa daje się wypić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz