środa, 10 kwietnia 2013

O poszukiwaniu szczęścia .. w centrum handlowym

Ostatni wolny od szkoły dzień poświęciłam na... zakupy. Nie, nie dlatego, że tak je uwielbiam. Przeciwnie. Nie znoszę tej atmosfery przekonywania mnie, że wszystko jest super i absolutnie niezbędne. Ble...
Piszę o tym dlatego, że jest w atmosferze centrów handlowych jakiś rodzaj lustrzanego odbicia ludzkich pragnień... Kolorowe, intensywne, potężne ilości ludzkich pożądań, a w ich sercu restauracje i kawiarnie, dla głodnych i spragnionych odpoczynku. Jakby dla potrzebujących przerwy podróżnych.

Po co? Przecież nikt z nas w rzeczywistości nie potrzebuje tego wszystkiego. Buty od markowej firmy przyniosą tyle samo pożytku co od nie-markowej. A jedzenie z pudełka ma szansę smakować lepiej niż podane przez ubranego w kolorowy fartuch kelnera.

Wygląda na to, że ubóstwo to głęboki temat. A centra handlowe żyją z tego, że odkryły tę słabość ludzką do powierzchownego poszukiwania szczęścia. Napełnianie kieszeni i żołądka, po to żeby ukoić bolesne emocje. Znacie ten stan? Lubicie go?

Następnym więc razem, w czasie zakupów, włączcie świadomość. Przyjrzyjcie się drugiej stronie lustra: światłom, dźwiękom, kolorom, przestrzeniom. Bądźcie odważni w obserwowaniu...Zanotujcie, jak długo Wam się uda odwlec moment kupowania? Sprawdźcie, kiedy przychodzi zakupowe rozluźnienie? Jak się objawia i czy w ogóle pracuje na Waszą korzyść? 

U mnie to taki rodzaj zmęczenia w głowie. Prawdopodobnie wywołuje go muzyka, kolory, światło, zapachy - czyli wszystko to, czego pełno w centrum handlowym. A potem w swojej szafie znajduję ubrania, które do siebie nie pasują.... Jakbym kupowała po omacku... Bardzo tego nie lubię... i dlatego nie  jestem częstą bywalczynią centrów handlowych. Nie lubię tej pętającej głowę manipulacji, od której - tak to oceniam - nie ma ucieczki. 

Ten stan dość przypomina pracę z sobą w odchudzaniu. Gdy mamy zmieniać stare nawyki na nowe to jest tak, jakbyśmy chodzili jeszcze starymi ścieżkami, odbierali stare sygnały ze świata, ale musieli zadziałać po nowemu... Ale nie wiemy jeszcze jak... I popełniamy masę błędów. Dla jednych to twórcza praca - dla innych przeciwnie: frustrująca. Jedni wyciągają z niej korzyści, uczą się nowych smaków, zapachów, sposobów robienia zakupów - inni odpadają w przedbiegach i działają po staremu...

Jeśli chcecie wiedzieć, jak zacząć działać po nowemu i pokonać zmęczenie, które towarzyszy wyrabianiu nowych nawyków - zapraszam do Gabinetu Wspierania w Odchudzaniu

Brak komentarzy: