środa, 17 lipca 2013

Weekend bezglutenowy

Dzisiaj chcę Wam napisać o moim doświadczeniu w diecie bezgluteonowej, bezcukrowej, bezkawowej. Od niedawna wiem, że mój organizm niekoniecznie dobrze reaguje na mąkę, a właściwie na zawarty w niej gluten. Do tego potrzebuję oduczyć się picia kawy i jeszcze bardziej ograniczyć cukier. Jestem więc znowu na diecie i swoim zwyczajem małymi krokami uczę się żyć po nowemu... 

I wszystko jest nawet w porządku, gdy jestem sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Robię zakupy, przygotowuję posiłki. Czasem jednak trzeba zjeść na mieście, albo pojechać do rodziny. I właśnie tutaj zaczynają się schody. Mój teść już pożegnał mnie komentarzem, "że zawsze sobie muszę takie dziwne rzeczy wynaleźć". Zwyczajnie zrezygnowałam z jedzenia ciastek, które stały na stole... Nikogo nie chciałam urazić... a jednak...

Potem wyjechaliśmy z rodziną na weekend. Tym razem skorzystaliśmy z dobrodziejstwa kuchni hotelowej i ... niestety... porażka. Nie da się jeść, bez specjalnego przygotowania kuchni. Mięsa głównie panierowane i smażone, a jeśli już upieczone to koniecznie potem duszone w sosie z mąki i śmietany:( Ryba, niestety także... frytki... To samo jest, gdy się odchudzasz... Masz nadzieję na dobry, zdrowy posiłek, a dostajesz furę frytek ze smażonym mięsem... Musisz dobrze wiedzieć, czego chcesz i tak pokierować obsługą hotelową, żeby i oni wiedzieli... To niełatwe... to właśnie dlatego ludzie latem odpuszczają diety. Wolą odpoczynek z pełnym brzuchem niż stres, zwracanie uwagi i brak wyboru...

To moje pierwsze doświadczenie z tym rodzajem diety. Zamierzam dać radę i żyć zdrowo. Niemniej mam jasność, że nie każdy ma tak lekko jak ja. Mnie się nic nie stanie, gdy zjem odrobinę panierki, czy mięso z tego nieszczęsnego sosu... 

Brak komentarzy: