środa, 14 sierpnia 2013

W drużynie łatwiej....

Nie wiem, czy wiecie, ale jeszcze przez 5 lat po schudnięciu Wasze ciało będzie pracowało, żeby odrobić straty:)

Zdziweni? Na pewno:) Ciało to doskonały mechanizm... ale w przypadku odchudzania rzeczywistym problemem jest ta jego niesamowita zdolność do "regeneracji".

Aby utrzymać swój wynik konieczne jest więc codzienne pielęgnowanie wypracowanych w diecie nawyków. Każdy ma inne, bo na każdego działa coś innego... I każdy potrzebował co innego zmienić, aby jego odchudzanie było skuteczne...

  1. jedni potrzebują jeść częściej (5-6 razy dziennie),
  2. inni potrzebują nauczyć się gotować "lżej", czyli jeszcze wcześniej zrobić dobre dla swojego odchudzania zakupy,
  3. jeszcze innym wystarczy, że dodadzą trochę aktywności do swojego życia, albo sprawią, że ta aktywność będzie regularna
  4. kolejni potrzebują dobrze zaplanować każdy dzień...
  5. a inni poradzić sobie ze sobą w czasie spotkań rodzinnych i z przyjaciółmi, gdzie tradycja nakazuje siedzieć i jeść (nikt normalny nie wytrzyma gapienia się na jedzenie, które jest w zasięgu ręki),
  6. itd...

I tutaj uczciwie wam powiem, to mega trudne... Utrzymanie nowych nawyków, podczas gdy stare utrwaliliśmy przez całe życie... Gdyby nie moja rodzina, ja z całą pewnością wróciłabym do starej wagi (jak parę razy wcześniej). Moja metoda więc na osiągnięcie mężowego wsparcia to: lepsza komunikacja... Po prostu mówię o tym, co się u mnie dzieje i proszę męża o pomoc... A on to przyjmuje z radością:) 

Przykład z wczoraj... 

Wyobraźcie sobie, co robiła moja doskonała maszyna - moje ciało - gdy nie jadłam od śniadania (to było straszne). Dostępne wieczorem jedzenie natychmiast lądowało w moim żołądku - aż do bólu. Potem, gdy odzyskałam nieco więcej świadomości czułam, jak mnie ciągnie w stronę lodówki, żeby cokolwiek...cokolwiek chwycić i zjeść... Świadomość tego, że każda nadmiernie spożyta ilość pożywienia zamieni się w tłuszcz nico mnie zatrzymywała, ale... tylko troszeczkę...

Na szczęście mąż usłyszał, że nie jadłam cały dzień i jestem gotowa pożreć wszystko co jest w moim zasięgu, więc proszę go, żeby zajął się kuchnią i kolacją dla dzieci... Jest konieczne, abym nie wchodziła do kuchni w ogóle... I tak się stało... Padnięta ze zmęczenia i z głodu zasnęłam przed telewizorem, a on dzielnie przygotował kolację dla chłopców:) Nie musiałam w ogóle wchodzić do kuchni...

Jeśli więc masz w swoim odchudzaniu obszar, który jest konieczny do zmiany, ale nie wiesz jak rozejrzyj się wokół siebie... Z całą pewnością nie musisz przerabiać tego sama... Będzie ci łatwiej z kimś...

Brak komentarzy: