sobota, 27 września 2014

Znajdź dobry powód

Dzisiaj chcę Was zainspirować do znalezienia dobrego powodu, żeby osiągnąć swój cel w odchudzaniu. Z mojej praktyki wynika, że ludzie łatwo znajdują powody, aby czegoś nie zrobić czy poddać się przed rozpoczęciem... Jeśli należysz do tej grupy znajdujesz same trudności: brak czasu, za dużo czasu, za mało pieniędzy, choroba, zmęczenie, pora roku, wyjazd, dzieci itd...

CZEGO WIĘC POTRZEBUJESZ? Jednego dobrego powodu, żeby zrobić to, co jest do zrobienia. Jeśli Twoim powodem jest zdrowie albo uczucie komfortu - szukaj dalej. Jeszcze nikt nie zmotywował się na długo obiecując sobie szlachetne zdrowie i długie życie. Zazwyczaj ludzie potrzebują miłości, zażyłości i znaczenia. A tyją - oczywiście z wyłączeniem chorób - m.in. z powodu samotności czy braku jasności w życiu... Gdy sięgasz po zastępniki typu alkohol, czekolada, objadanie się obniżasz jakość swojego życia oraz wzmacniasz nawyki, które prowadzą Cię do złego stanu zdrowia... Czujesz się gorzej i jeszcze pogłębiasz swój pierwotny stan. Wyglądasz gorzej, masz mniej odwagi wyjść do ludzi, obawiasz się wyjazdów (bo np chrapiesz) i aktywności z innymi ludźmi (bo nie nadążysz).

CO WIĘC MASZ DO ZROBIENIA?
Poszukaj swojego dobrego powodu, aby schudnąć. On utrzyma Cię w motywacji bardzo długo - pod warunkiem, że będzie naprawdę dobry:)

Jak znaleźć taki dobry powód?
Możesz na przykład zrobić następujące ćwiczenie:
1. Rozejrzyj się wokół siebie. Co widzisz? Kogo widzisz? Co Cię otacza? Kto ma na Ciebie wpływ?
2. A teraz wyobraź sobie tę samą sytuację za 5 lat, za 10. Co widzisz? Kim Ty jesteś? Jak się czujesz? Jak wyglądasz? Kim się otaczasz?
3. Co się zmieniło? Co to dla Ciebie oznacza?
4. Jeśli nic się nie zmieniło, co to dla Ciebie oznacza?

Zdecyduj, czy po tym, co zobaczyłeś w wyobraźni jest dla Ciebie warto zacząć odchudzanie... Koniecznie zapisz swój powód... Albo na rysuj.. albo nagraj... Po prostu dlatego, że to, co masz w głowie nie istnieje, więc nie utrzyma Cię w postanowieniu... I w ten sposób już zaczęłaś. Reszta to technikalia:) Powodzenia:)

Dzwoń,pisz: Monika Kurdej 606789681, monika.kurdej@mniejszy-rozmiar.pl
Zdjęcie: Dzisiaj chcę Was zainspirować do znalezienia dobrego powodu, żeby osiągnąć swój cel w odchudzaniu. Z mojej praktyki wynika, że ludzie łatwo znajdują powody, aby czegoś nie zrobić czy poddać się przed rozpoczęciem... Jeśli należysz do tej grupy znajdujesz same trudności: brak czasu, za dużo czasu, za mało pieniędzy, choroba, zmęczenie, pora roku, wyjazd, dzieci itd...

CZEGO WIĘC POTRZEBUJESZ? Jednego dobrego powodu, żeby zrobić to, co jest do zrobienia. Jeśli Twoim powodem jest zdrowie albo uczucie komfortu - szukaj dalej. Jeszcze nikt nie zmotywował się na długo obiecując sobie szlachetne zdrowie i długie życie. Zazwyczaj ludzie potrzebują miłości, zażyłości i znaczenia. A tyją - oczywiście z wyłączeniem chorób - m.in. z powodu samotności czy braku jasności w życiu... Gdy sięgasz po zastępniki typu alkohol, czekolada, objadanie się obniżasz jakość swojego życia oraz wzmacniasz nawyki, które prowadzą Cię do złego stanu zdrowia... Czujesz się gorzej i jeszcze pogłębiasz swój pierwotny stan. Wyglądasz gorzej, masz mniej odwagi wyjść do ludzi, obawiasz się wyjazdów (bo np chrapiesz) i aktywności z innymi ludźmi (bo nie nadążysz).

CO WIĘC MASZ DO ZROBIENIA?
Poszukaj swojego dobrego powodu, aby schudnąć. On utrzyma Cię w motywacji bardzo długo - pod warunkiem, że będzie naprawdę dobry:) 

Jak znaleźć taki dobry powód?
Możesz na przykład zrobić następujące ćwiczenie:
1. Rozejrzyj się wokół siebie. Co widzisz? Kogo widzisz? Co Cię otacza? Kto ma na Ciebie wpływ?
2. A teraz wyobraź sobie tę samą sytuację za 5 lat, za 10. Co widzisz? Kim Ty jesteś? Jak się czujesz? Jak wyglądasz? Kim się otaczasz?
3. Co się zmieniło? Co to dla Ciebie oznacza?
4. Jeśli nic się nie zmieniło, co to dla Ciebie oznacza?

Zdecyduj, czy po tym, co zobaczyłeś w wyobraźni jest dla Ciebie warto zacząć odchudzanie... Koniecznie zapisz swój powód... Albo na rysuj.. albo nagraj... Po prostu dlatego, że to, co masz w głowie nie istnieje, więc nie utrzyma Cię w postanowieniu... I w ten sposób już zaczęłaś. Reszta to technikalia:) Powodzenia:)

Dzwoń,pisz: Monika Kurdej 606789681, monika.kurdej@mniejszy-rozmiar.pl

środa, 17 września 2014

chudy grubas

Chudy grubas... Czy to możliwe?

Możliwe, popatrzcie na zdjęcie:) Na pewno znacie takie osoby i czasem im zazdrościcie. Jedzą wszystko i dużo, nie muszą pocić się na siłowni, ale jak zdejmą ubrania mają:
- mało jędrną skórę,
- cellulit gdzie się da,
- obwisłe piersi i pośladki,
- itp.

Chudy grubas nie martwi się tym, że nie ma co na siebie włożyć. Większość jego ubrań to rozmiar co najwyżej M, a jak czuje, że coś tam przybrał w boczkach, to po prostu przestaje jeść... i wraca do poprzedniej wagi...

Chudy grubas nie lubi się pocić na siłowni. Łatwiej zrezygnuje z deseru czy kolacji niż wyjdzie ćwiczyć. Niektórzy z nich histerycznie boją się tłuszczu, węglowodanów i białek. Stale piją kawę i przekąszają listkiem sałaty. Na takiej diecie naprawdę nie mają siły na nic.

I właśnie o tym nie-jedzeniu dzisiaj. Gdy chcesz pięknie wyglądać, mieć energię do działania, do życia, do pracy musisz jeść. Przyjmij, że bozia nikomu nie dała boskiemu ciała w prezencie i że od Ciebie zależy, jak będziesz wyglądać.

Ja jeszcze 4 lata temu nie wiedziałam, że mam wpływ na to jak wyglądam i jak się czuję. Chodziłam głodna i zniechęcona, ale nie umiałam się o siebie dobrze troszczyć. W moim otoczeniu nikt nie uprawiał sportu, oglądaliśmy sporo TV, a smutki zajadaliśmy czipsami. Chyba też przestaliśmy marzyć...

Skąd miałam wiedzieć, że na boskie ciało mogę zapracować? Skąd mogłam wiedzieć, że w taki prosty sposób, mogę poprawić jakość swojego życia?

To, że dzisiaj jestem szczupła zawdzięczam tylko sobie. I jeszcze szczęściu. Pan Bóg w tym samym czasie różnym ludziom sypał na głowę wiedzę i pomysły, ale to ja zrealizowałam jego wizję na mnie - krok po kroku. Uwierzyłam, że aby schudnąć trzeba jeść. Że boskie ciało to wynik konkretnej pracy i konkretnych decyzji podejmowanych codziennie. Stworzyłam listę swoich codziennych, dobrych rutyn, w których ruch i jedzenie zajmują główne miejsce i się jej zwyczajnie trzymam.

Ty też możesz stworzyć taką listę:) Przyjdź 19 sierpnia na spotkanie - zrobimy to wspólnie:) Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/1423583047931535/
Zdjęcie: Chudy grubas... Czy to możliwe?

Możliwe, popatrzcie na zdjęcie:) Na pewno znacie takie osoby i czasem im zazdrościcie. Jedzą wszystko i dużo, nie muszą pocić się na siłowni, ale jak zdejmą ubrania mają:
- mało jędrną skórę,
- cellulit gdzie się da,
- obwisłe piersi i pośladki,
-  itp.

Chudy grubas nie martwi się tym, że nie ma co na siebie włożyć. Większość jego ubrań to rozmiar co najwyżej M, a jak czuje, że coś tam przybrał w boczkach, to po prostu przestaje jeść... i wraca do poprzedniej wagi...

Chudy grubas nie lubi się pocić na siłowni. Łatwiej zrezygnuje z deseru czy kolacji niż wyjdzie ćwiczyć. Niektórzy z nich histerycznie boją się tłuszczu, węglowodanów i białek. Stale piją kawę i przekąszają listkiem sałaty. Na takiej diecie naprawdę nie mają siły na nic. 

I właśnie o tym nie-jedzeniu dzisiaj. Gdy chcesz pięknie wyglądać, mieć energię do działania, do życia, do pracy musisz jeść. Przyjmij, że bozia nikomu nie dała boskiemu ciała w prezencie i że od Ciebie zależy, jak będziesz wyglądać. 

Ja jeszcze 4 lata temu nie wiedziałam, że mam wpływ na to jak wyglądam i jak się czuję. Chodziłam głodna i zniechęcona, ale nie umiałam się o siebie dobrze troszczyć. W moim otoczeniu nikt nie uprawiał sportu, oglądaliśmy sporo TV, a smutki zajadaliśmy czipsami. Chyba też przestaliśmy marzyć...

Skąd miałam wiedzieć, że na boskie ciało mogę zapracować? Skąd mogłam wiedzieć, że w taki prosty sposób, mogę poprawić jakość swojego życia?

To, że dzisiaj jestem szczupła zawdzięczam tylko sobie. I jeszcze szczęściu. Pan Bóg w tym samym czasie różnym ludziom sypał na głowę wiedzę i pomysły, ale to ja zrealizowałam jego wizję na mnie - krok po kroku. Uwierzyłam, że aby schudnąć trzeba jeść. Że boskie ciało to wynik konkretnej pracy i konkretnych decyzji podejmowanych codziennie. Stworzyłam listę swoich codziennych, dobrych rutyn, w których ruch i jedzenie zajmują główne miejsce i się jej zwyczajnie trzymam.

Ty też możesz stworzyć taką listę:) Przyjdź 19 sierpnia na spotkanie - zrobimy to wspólnie:) Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/1423583047931535/

Przestań być płochliwa

Odchudzanie to cel, jak każdy inny. Nie musisz być najlepszy w dziedzinie żywienia, ruchu itd, aby go osiągnąć. Potrzebujesz być wystarczająco wytrwały, aby cieszyć się swoim sukcesem.

Żaden z ludzi, z którymi kiedykolwiek rozmawiałam czy konsultowałam nie był za słaby ani za głupi, aby osiągnąć swój wymarzony rezultat. Większość z nich miała jednak istotny nawyk... nawyk przerywania w obliczu trudności.

Wyobrażasz sobie człowieka sukcesu (choćby Richard Branson), który w obliczu kłopotów zatrzymuje się i mówi "nie, to się nie uda"?
Kim byłaby Madonna, gdyby powtarzała sobie: "ojej jest wiosna, nie da się... ojej, jest zima, to się nie uda..., ojej, jest kryzys, ludzie nie mają głowy do popu".

Koniecznie, dzisiaj/teraz pomyśl o swojej postawie w odchudzaniu. Ile razy podejmowałaś decyzję o zmianie i jak się ona kończyła? W którym momencie Twoje dumne postanowienie napotykało na drodze przeszkodę, przed którą stawałaś i schylałaś głowę? Czy pamiętasz jaki jest tego rezultat za każdym razem? Jojo? Coraz niższe poczucie wartości? Coraz gorsza samoocena?

Przypatrz się obrazkowi poniżej. Ten ptak ma ponad 2 metry wzrostu, niebywałą parę w nogach. Jest potężny. I jest niezwykle płochliwy. Jego reakcja na stres to przeczekiwanie. Skłania wtedy głowę do ziemi (dlatego mówimy, że chowa głowę w piasek) i ... nic więcej nie robi.

Kim jesteś Ty, gdy bierzesz na siebie zobowiązanie, ale w trudnym momencie je porzucasz? Może w tym czasie czekasz, aż ktoś zrobi coś za Ciebie? W odchudzaniu to nie działa. W odchudzaniu działa plan, którego się trzymasz. I działa wiara w siebie. Wiara w to, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Najpiękniejsze ciuchy w szafie, najbardziej romantyczne randki, najlepszy seks, najlepsza praca...

Przestań być płochliwa:) Zasmakuj w życiu:)
Zdjęcie: Odchudzanie to cel, jak każdy inny. Nie musisz być najlepszy w dziedzinie żywienia, ruchu itd, aby go osiągnąć. Potrzebujesz być wystarczająco wytrwały, aby cieszyć się swoim sukcesem.

Żaden z ludzi, z którymi kiedykolwiek rozmawiałam czy konsultowałam nie był za słaby ani za głupi, aby osiągnąć swój wymarzony rezultat. Większość z nich miała jednak istotny nawyk... nawyk przerywania w obliczu trudności. 

Wyobrażasz sobie człowieka sukcesu (choćby Richard Branson), który w obliczu kłopotów zatrzymuje się i mówi "nie, to się nie uda"? 
Kim byłaby Madonna, gdyby powtarzała sobie: "ojej jest wiosna, nie da się... ojej, jest zima, to się nie uda..., ojej, jest kryzys, ludzie nie mają głowy do popu".

Koniecznie, dzisiaj/teraz pomyśl o swojej postawie w odchudzaniu. Ile razy podejmowałaś decyzję o zmianie i jak się ona kończyła? W którym momencie Twoje dumne postanowienie napotykało na drodze przeszkodę, przed którą stawałaś i schylałaś głowę? Czy pamiętasz jaki jest tego rezultat za każdym razem? Jojo? Coraz niższe poczucie wartości? Coraz gorsza samoocena?

Przypatrz się obrazkowi poniżej. Ten ptak ma ponad 2 metry wzrostu, niebywałą parę w nogach. Jest potężny. I jest niezwykle płochliwy. Jego reakcja na stres to przeczekiwanie. Skłania wtedy głowę do ziemi (dlatego mówimy, że chowa głowę w piasek) i ... nic więcej nie robi.

Kim jesteś Ty, gdy bierzesz na siebie zobowiązanie, ale w trudnym momencie je porzucasz? Może w tym czasie czekasz, aż ktoś zrobi coś za Ciebie? W odchudzaniu to nie działa. W odchudzaniu działa plan, którego się trzymasz. I działa wiara w siebie. Wiara w to, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Najpiękniejsze ciuchy w szafie, najbardziej romantyczne randki, najlepszy seks, najlepsza praca...

Przestań być płochliwa:) Zasmakuj w życiu:)

19 sierpnia prowadzę spotkanie z serii Praktyk Odchudzania - Odchudzające Rutyny. Być może warto, żebyś tu była:) https://www.facebook.com/events/1423583047931535/

środa, 10 września 2014

EGO a odchudzanie

Sporo ostatnio w moich spotkaniach z ludźmi rozmów o EGO... Nie, nie to nie wygląda tak, że osoba przychodzi i mówi "mam wybujałe EGO, zróbmy z nim coś". To się odbywa całkiem inaczej... Klient zgłasza, że chce schudnąć, ale gdy zaczynamy pracować natychmiast okazuje się, że "to się nie uda", "to nie zadziała", "już tego próbował i nic się nie zmieniło", "najlepiej zajmijmy się motywacją, bo jej najbardziej mi brakuje".

Ego to taki twór, który istnieje, gdy go karmisz. I nie ma do powiedzenia nic więcej ponad to, co znasz do tej pory.

Karmisz swoje EGO, gdy pielęgnujesz to, co już znasz. Karmisz EGO, gdy potwierdzasz to, co od niego słyszysz. Jeśli znasz ludzi, którzy utknęli na niechcianych posadach, dobrze wiesz, że nie zrobią nic wbrew temu, co znają i co miałoby sprawić, że przez jakiś czas będą czuli się słabi. Bo EGO to potężny obrońca. Szczególnie obawia się porażek i pokaże Ci wszystkie znane ścieżki, abyś mógł osiągnąć sukces. Ale czasami nie wie co robić, więc woli zatrzymać Cię w tym miejscu, które dobrze zna?

Ile razy próbowałaś schudnąć - z nikłym rezultatem?
Ile pieniędzy włożyłaś, aby odżywiać się zdrowo - a waga ani drgnęła?
Ile diet kupiłaś i żadna nie zadziałała?

Ego to taki strażnik, który chroni tę kruchą postać ukrytą pod Twoją otyłością. Gdy pielęgnujesz swoje EGO masz z tego wiele korzyści... i żadna motywacja nie pomoże, jeśli jest ich więcej niż korzyści z odchudzania...

Gdy chcesz schudnąć naprawdę - szukaj korzyści, które masz dzisiaj z utrzymywania swojej otyłości. Szukaj tego, czego chroni Twoje EGO. Przygotuj się na niezłą jazdę:)

W razie potrzeby dzwoń lub pisz:
M: 606789681, E: monika.kurdej@mniejszy-rozmiar.pl
Zdjęcie: Sporo ostatnio w moich spotkaniach z ludźmi rozmów o EGO... Nie, nie to nie wygląda tak, że osoba przychodzi i mówi "mam wybujałe EGO, zróbmy z nim coś". To się odbywa całkiem inaczej... Klient zgłasza, że chce schudnąć, ale gdy zaczynamy pracować natychmiast okazuje się, że "to się nie uda", "to nie zadziała", "już tego próbował i nic się nie zmieniło", "najlepiej zajmijmy się motywacją, bo jej najbardziej mi brakuje".

Ego to taki twór, który istnieje, gdy go karmisz. I nie ma do powiedzenia nic więcej ponad to, co znasz do tej pory. 

Karmisz swoje EGO, gdy pielęgnujesz to, co już znasz. Karmisz EGO, gdy potwierdzasz to, co od niego słyszysz. Jeśli znasz ludzi, którzy utknęli na niechcianych posadach, dobrze wiesz, że nie zrobią nic wbrew temu, co znają i co miałoby sprawić, że przez jakiś czas będą czuli się słabi. Bo EGO to potężny obrońca. Szczególnie obawia się porażek i pokaże Ci wszystkie znane ścieżki, abyś mógł osiągnąć sukces. Ale czasami nie wie co robić, więc woli zatrzymać Cię w tym miejscu, które dobrze zna?

Ile razy próbowałaś schudnąć - z nikłym rezultatem?
Ile pieniędzy włożyłaś, aby odżywiać się zdrowo - a waga ani drgnęła?
Ile diet kupiłaś i żadna nie zadziałała?

Ego to taki strażnik, który chroni tę kruchą postać ukrytą pod Twoją otyłością. Gdy pielęgnujesz swoje EGO masz z tego wiele korzyści... i żadna motywacja nie pomoże, jeśli jest ich więcej niż korzyści z odchudzania... 

Gdy chcesz schudnąć naprawdę - szukaj korzyści, które masz dzisiaj z utrzymywania swojej otyłości. Szukaj tego, czego chroni Twoje EGO. Przygotuj się na niezłą jazdę:)

W razie potrzeby dzwoń lub pisz:
M: 606789681, E: monika.kurdej@mniejszy-rozmiar.pl

środa, 3 września 2014

Kejs Pani Kasi...

Wielu z Was wie, że jestem psychodietetyczką i profesjonalnym coachem. Czasami zgadzam się na sesje "0", aby pokazać klientom, o co w ogóle chodzi w tym, czym się zajmuję. Te sesje nie są drogie (ale mam już za sobą etap rozdawania ich za darmo). Ich zadaniem jest poznać się nawzajem i sprawdzić, czy możemy działać razem i czy to, co oferuję, jest tym, czego szuka Klient.

I po dwóch latach oceniam, że na sesję "0" trafiają w 99% osoby nieświadome tego, co robią i dokąd to co robią ich zaprowadzi. Klasyką jest, gdy podczas spotkania pojawia się obraz dnia jedzeniowego potencjalnego Klienta, a w nim chaos i jednocześnie nuda, przejadanie się i niedojadanie jednocześnie. Ot choćby ostatnio. Pani Kasia usłyszała, że niweluję efekty tego, co nabroiła w swoim trybie życia i postanowiła przyjść do mnie, bo chce zrzucić 5 kilo (tak naprawdę to chciałaby 20, ale te 5 dobrze brzmi i nie przywala). Ale nie jest gotowa nic zmienić. Na pytanie o to, ile jest w stanie znieść, aby osiągnąc cel, odpowiada, że nie myślała o tym. Wie, że będzie musiała jeść inaczej i to może być kłopotliwe, ale przecież to tylko 5 kilogramów. Zgubie je  bez wysiłku... Właśnie kupiła dietę 810 kcal, która składa się z batonów i zupek zalewanych wrzątkiem... I to zadziała.

I nie przemawia do niej nic na temat efektu jojo. I nie obawia się, że metabolizm zwolni tak, że aby go poruszyć trzeba będzie konie i woły zaprząc do pracy. I nie myśli ani o głodzie, ani o frustracji, która przyjdzie, gdy waga zacznie w szalonym tempie iść w górę. Chce zrobić to, co sobie zamierzyła i już... mimo wyraźnego zapotrzebowania organizmu na porządne, odżywcze jedzenie. Bo gdy masz do zrobienia w życiu tyle co Pani Kasia: biznes, budowa domu, małżeństwo, wychowanie dzieci, własna edukacja - to potrzebujesz na to energii. Ciało nie da się łatwo oszukać. Zrobi wszystko, aby Pani Kasia "dojadła" tyle ile potrzeba. I pewnie odezwie się w godzinach wieczornych, gdy luz i pełna lodówka w zasięgu ręki.

Trzymam kciuki za Panią Kasię. Chcę, żeby osiągnęła swój cel i ...kurczę... chcę, żeby zrobiła to "po bożemu", tak żeby nie było groźnych konsekwencji. Po to dzielę się swoją wiedzą, żeby ludzie wiedzieli co, z czym i dlaczego... Ale rozumiem też czym różni się pomaganie od pomagactwa. Pomagactwo zaczyna się wtedy, gdy pomaganie wykracza poza ustalone np. prośbą o pomoc granice...