Nie, nie, nie i jeszcze raz nie...
Jedzenie służy do jedzenia i nie pełni żadnych innych funkcji. Jak masz kłopot z otyłością to między innymi dlatego, że lubisz pojeść. Jesz, gdy jesteś zmęczona... Jesz, gdy jesteś zdenerwowana... Jesz, gdy potrzebujesz miłości... Jesz, gdy potrzebujesz empatii... Jesz, gdy potrzebujesz uznania... Jesz, gdy potrzebujesz odsapnąć... Jesz, bo jesteś głodna... Jesz, bo inni jedzą... Jesz, bo się boisz...
Długo mogłabym wymieniać... Wiesz, o czym mówię, prawda?
Zwykle podczas spotkania w Gabinecie pojawia się kawałek o tym, że trzeba by wyznaczyć nagrodę. Niektóre z Was całkiem na poważnie rzucają hasło związane z jedzeniem słodyczy. Większość traktuje temat pół żartem, pół serio. Trochę na zasadzie sprawdzenia, co ja o tym powiem, a trochę z przekory, bo już wiadomo, że nie...
Dlaczego nie nagradzamy się jedzeniem?
Bo jedzenie jest tak przyjemne - tak atawistycznie przyjemne - że jak tylko nadamy jedzeniu inną funkcję, niż jest ona realnie, to mózg natychmiast to weźmie, jako korzyść dla siebie. I za każdym razem, gdy odniesiesz sukces będzie ci podsyłał informacje o tym, ze teraz właśnie powinnaś skorzystać z torcika, lodów, czekolady...
Dla mnie ważne jest, żeby pomagać Ci tworzyć inne modele nagradzania się. Spacer, wycieczka, przytulanie z ukochanym, herbata, grzebanie w ziemi, śmieszny film itp. To są dużo lepsze pomysły na nagrodzenie się za ciężką pracę niż ciastko i kawa.
A jeśli na Twojej liście nagród pojawia się spotkanie z koleżankami, to jestem na nie wyczulona. Bo spotkanie z koleżankami często = kawiarnia + ciastko.
Dlaczego tak łatwo znajdujemy pocieszenie w jedzeniu?
Powód jest podany wyżej. Jedzenie jest przyjemne. W ustach mamy rozmieszczone receptory przyjemności i... już. Drugi powód ma związek z kulturą, w której żyjemy. Jak byłaś dzieckiem dostałaś jedzenie do zabawy. Bo ciekawiło Cię co to jest, to coś. Dużo później, mogło być tak, że się potłukłaś przy dziecięcych wygibusach... i szybko doświadczyć przyjemnego, kojącego smaku krówki, lizaka, czy loda, którego podsunął Ci ktoś z dorosłych. Z jedzeniem też związane jest świętowanie ważnych uroczystości. Ludzie spotykają się przy stole, aby jeść, pić i gadać. I to jest strasznie fajne. Ja niestety nie umiem zapanować nad swoim ośrodkiem łaknienia. Wolę spotkania na mieście i w ruchu. No, ale przecież komunii dziecka czy świąt bożęgo narodzenia nie przeniosę na trasę biegową...
Co z tego dla Ciebie?
Zrób listę przyjemności. Niech ich będzie przynajmniej 20. Po pierwsze, będziesz wiedziała, co Ci sprawia przyjemność. Po drugie będziesz miała na liście, gotowe do zrealizowania.
Możesz zrobić też krok drugi. Wybierz 3 przyjemności, które zrealizujesz z radością w tym tygodniu. Poczuj, jak to jest robić sobie przyjemność, ot tak:) Strasznie dużo kobiet boi się robić sobie przyjemnostki. Łatwo nam narzekać i łatwo nam urabiać się po pachy, ale przyjemności, to jest takie trudne...
Dobrej zabawy.
A tak wyglądacie, jak nagradzacie się jedzeniem:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz