środa, 27 czerwca 2012

Prawdziwa satysfakcja

Dzisiaj, z koleżankami z klubu sportowego, nagrywałyśmy kamerą układ, którego się uczyłyśmy od trzech tygodni... Nie wiem jeszcze jak wyszło. To było amatorskie nagranie i naprawdę wszystko może być na nim widać:P Niemniej, podporządkowałam mu wiele priorytetów: rodzina, fryzjer, puder na twarzy... Skakałam 1,5 godziny (z przerwami na przestawianie stepów i włączanie guzika START - STOP na kamerze). Jestem zmęczona i niezwykle zadowolona.

Powrócił do mnie też moment, w którym - ok. 3 lata temu - rozbłysła we mnie inspiracja do odchudzenia się. Nie byłam wtedy coachem, ale już wielbicielką tego sposobu pracy. Znałam dynamikę, pytania, sposób wprowadzania Klienta w jego sukces. Pamiętam jak siedziałam przy biurku i zdecydowałam się wyobrazić sobie siebie - w najlepszym wydaniu, w najdoskonalszym momencie swojego życia: zdrową, wysportowaną, z pasją... lubianą. To właśnie ten moment był kluczowy dla mojego procesu. To on był światłem, które wyznaczało kierunek i teraz - na małą chwilę - powrócił. Dotąd WIEDZIAŁAM, że osiągnęłam swój POTĘŻNY CEL. Przecież schudłam, mam dobrą figurę, "górę mięśni" i radość. Dumnie noszę sukienki, spódnice, obcisłe spodnie. Cieszę się, gdy mocne udo wychyla się w rozporku mojej wspaniałej, czerwonej sukienki:) A jednak dopiero teraz, gdy skakałam w grupie pięknych, wysportowanych, aktywnych dziewczyn poczułam, że ODNIOSŁAM SUKCES. Potrzebowałam dużo czasu, by znaleźć się - autentycznie - w  swoim idealnym momencie i poczuć go całą sobą i wszystkimi zmysłami. 


Tego  właśnie wszystkim życzę:) Autentycznej inspiracji i prawdziwej radości z osiągnięcia sukcesu...


Zdaje się, że pora na nowy wielki cel...

Brak komentarzy: