sobota, 30 czerwca 2012

Autystyczne trwanie

W rozpędzonej kulturze, w której przyszło żyć jest trudno. Świat, który dla naszych rodziców był w miarę trwały i stabilny dla nas staje się rozpędzoną, trudną do rozpoznania maszyną. Służy przetrwaniu w świecie kariery (złachane słowo) i konieczności bycia szczęśliwym. Na tym jadą korporacje, biura podróży i koncerny farmaceutyczne obiecując ludziom cukrowaną krainę ładu, relaksu i spokoju - pod warunkiem spełnienia kilku ważnych punktów w umowie...

W takim świecie odchudzanie staje się prostym sposobem na radzenie sobie z rzeczywistością (tym bardziej, że właściwie każdemu brakuje nieco do idealnej, promowanej w mediach wagi).
W takim świecie trudno o punkt zaczepienia. Kręcąc się w kółko, żyjąc powierzchownie, prześlizgujemy się po relacjach, po emocjach i przestajemy marzyć o autentyczności.
W takim świecie łatwo robić, to co inni... Iść razem z innymi przed siebie i poddać się tej samej fali pragnień i potrzeb.

Gdy myślę o autystycznym trwaniu, mam przed oczami masy ludzkie, które stoją w miejscu sparaliżowane strachem przed tym, co nieznane: przed relacjami, przed robieniem tego, co własne i wymagające innej niż przeciętna uwagi. W takim stanie łatwo o kompulsywne jedzenie (do bólu) lub radykalne niedojadanie (do bólu). Szeroka, wygodna autostrada myśli we własnej głowie pozwala każdemu szybko dotknąć znanych emocji i odnaleźć się w rozpędzonym świecie. Wygoda niemyślenia to także przyzwolenie na to, by trwać w miejscu i nie zapuszczać się na głębokie wody poznania samego siebie. A właśnie tam znajduje się klucz do rozwikłania osobistej tajemnicy i odkrycia własnej istoty. Tam kończy się asekuracyjne trwanie w bańce z ułudy, a zaczyna się obfite życie...

Gdy była gruba, stale czegoś pragnęłam... Stale też bałam się po to sięgnąć... Najłatwiej mi było zajrzeć do lodówki lub wybrać się na cudowne zakupy zamiast eksplorować nieznane tematy. Gdy poznałam co stoi za moim objadaniem się - aż do bólu brzucha - poznałam, że to jeden ze sposobów radzenia sobie z pragnieniem życia w pełni... 

Brak komentarzy: