wtorek, 26 czerwca 2012

Z wizytą u babci


Właśnie wróciliśmy. Babcia staruszka starała się jak mogła, a my - niestety - byliśmy po kolacji i do tego po dużych lodach. Babcia dwoiła się i troiła. Naprawdę chciała nas serdecznie przyjąć...  wreszcie stanęło na słodyczach. Akurat miała w lodówce kawałki, które zostały z imienin Jana: kremowe, biszkoptowe, kolorowe. Naprawdę smaczne, ale ten lód zjedzony tuż przed wizytą... bez szans, żeby coś zmieścić... Oj, dostało nam się za przyjeżdżanie do babci po kolacji...

Dziwne to (a ludzie naprawdę tego nie dostrzegają), że w naszym kraju serdeczność, uznanie, miłość okazujemy pakując na talerze jedzenie. Tak jakby pełny brzuch gwarantował zwrot (!) uczuć i emocji, czyli ważnej życiowej energii. 

Aby zachować dietę ważne jest, żeby dobrze wiedzieć na czym ona polega i trzymać się zasad. Konsekwencja dotyczy też wizyt i posiłków we wspólnocie. Ubytki w relacjach tak łatwo załatać półśrodkami: dokarmianiem, nadopiekuńczością, dofinansowywaniem kaprysów. A przecież, gdy się odchudzamy stajemy autentyczni wobec siebie. Poznajemy swoje ciało, reakcje na to różne danie i sytuacje, doznajemy kryzysów. Uczą  nas one - za każdym razem - jakie zachowanie wymaga modyfikacji. 

Poniżej szybkie zestawienie działań, które warto podjąć - przed wizytą - gdy jest się w procesie odchudzaniu i przewiduje się trudności w utrzymaniu diety:)

  1. przewidzieć, czyli dobrze znać system (wroga) - skoro zawsze u babci na imieninach jest fura jedzenia, dlaczego w tym roku miałoby być inaczej?
  2. po rozpoznaniu, przewidzieć możliwości odwrotu, czyli rozpoznać sposoby na to, jak nie poddać się jedzeniu we wspólnocie:
  • jak zjeść tylko tyle, ile potrzeba, by się nasycić?
  • jak zatrzymać apetyt na słodycze?
  • jak mieć ruch?
  • jak mówić o swoim procesie przy bogatym stole?
   3. Przewidzieć środki zaradcze, czyli co zrobić, gdy popełnię grzech i zjem więcej - skoro zawsze przekraczałem granicę umiaru, dlaczego tym razem miałoby być inaczej?


Po wizycie u babci mam w szafie prawdziwy, wełniany łowicki pasiak. Wzięłam go, bo jest cudowny, a przede wszystkim dlatego, żeby sprawić babci przyjemność. Naprawdę bardzo się starała (my również), jednak ważne dla nas jest żyć w zgodzie ze sobą i - w jakimś sensie - pokazać, które wartości są dla nas ważne: komfort bycia w autentycznej relacji - zamiast półśrodka, jakim często jest nadmierne jedzenie.
A dla Was? Jakie wartości Wam pracują?

Brak komentarzy: