Jakoś ostatnio tak się dzieje, że często towarzyszę Klientom, którzy poddali się wielu dietom odchudzającym - bez szczególnego rezultatu. Dostrzegają oni, że nie ma idealnego sposobu na schudnięcie, i że w tej ilości diet, które są dostępne właściwie to nie wiedzą co o nich myśleć... gubią się...
A ja stawiam im sprawę odważnie: diety to także przemysł... Setki ludzi pragnie zarobić pieniądze obiecując innym szybki efekt. W efekcie klienci próbują:
diety kopenhaskiej, diety 1000 kcal-1200 kcal - 1500 kcal - 1800 kcal, diety montiniaca, diety kwaśniewskiego, diety z niskim indeksem glikemicznym, diety dukana, diety śródziemnomorskiej, diety cambridge itd...
To ledwie wycinek tego co jest dostępne... Doradcą do spraw diety staje się internet, prasa, znajomi... Eksperymenty na własnym ciele prowadzą do zaburzeń metabolizmu a nawet... do chorób...
Wyraźnie widzę to jako przemysł... W którym produkowane są wagi różnych rozmiarów, produkty light, bez cukru, ze stewią... A organizm wariuje, gdy to wszystko przyswaja... Czy wiecie, że od aspartamu się tyje? Informacja o słodyczy, trafia do mózgu, a ten wysyła enzymy, które mają za zadanie coś z tym cukrem zrobić... ale cukru nie ma... enzymy dostają sygnał, że nie ma... i zaczynają robić zapasy... Takich przykładów jest mnóstwo... Cóż z tego, że wszystkiego mamy w bród, skoro nasz organizm potrzebuje prostych smaków i prostych kompozycji na talerzu, żeby działać prawidłowo, żeby się samoregulować...