środa, 29 stycznia 2014

Życie spiskuje przeciwko nam...

W praktyce odchudzania łatwo o poczucie frustracji... Gdy starasz się i starasz żyć lepiej, zdrowiej, jeść mniej, ale za to często itd... często masz wrażenie, że życie spiskuje przeciwko Tobie. Poranki są za krótkie, wieczory za długie, sklepy źle zaopatrzone, komunikacja ciasna..  Trudno jest Ci stale pamiętać o diecie, o najlepszych wskazówkach, o wartościach odżywczych produktów... 

Gabinety dietetyków pełne są ludzi, którzy wiedzą co robić, żeby schudnąć - ale nie mogą tego osiągnąć. Przychodzą z nadzieją na usłyszenie cudownej wskazówki, dzięki której zmieni się ich życie... I gdy nic takiego nie następuje... szukają dalej. No bo, co to za wskazówka "jedz 5 razy dziennie", skoro jem 3 razy i tyję... a w ogóle to kiedy ja mam to wszystko przygotowywać? Albo co to znaczy "zacznij się ruszać"... Przecież się ruszam... robię więcej kroków niż maratończyk, wiem bo kupiłem krokomierz... Wszystko jest jak należy... a nie działa... Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, że życie to system i wiele rzeczy dzieje się jednocześnie i po prostu trudno nad tym zapanować. To naturalne i po prostu tak jest. Potrzeba, abyś się z tym pogodził i zbudował swój osobisty system, dzięki któremu nieco opanujesz to, co życie wokół ciebie wyrabia...

Aby schudnąć potrzebujesz więc:

  • koncentracji: na sobie, na swoim jedzeniu, na swojej kuchni,
  • uważności, aby dostrzegać momenty, gdy spiskujące życie bardziej niż powinno wkracza w Twoją przestrzeń,
  • wiedzy, aby po prostu wiedzieć dzięki jakim działaniom zwyciężysz,
  • umiejętności, aby kwestie techniczne (np. te związane z przygotowywaniem posiłków czy czytaniem etykiet) cię nadmiernie nie absorbowały.

środa, 22 stycznia 2014

środa, 15 stycznia 2014

O żarciu w proszku i nie tylko

Macie tak jak ja, że wstajecie rano, rozpędzacie się śniadaniem i dojazdem, potem spotkania, spotkania, spotkania, e-maile, telefony i... orientujecie się, że pora obiadu dawno minęła, że żołądek od pewnego czasu upomina się o swoje prawa... ale nie macie nic przy sobie...

Mnie się to zdarzało ostatnio często... Nawet brałam ze sobą jedzenie, ale... zostawiałam je w samochodzie. Efekt był ten sam... Od pewnego czasu czułam, że tyję - to przez te długie okresy niejedzenia. Organizm zaczął kumulować, co tam miał najlepszego i odkładać w moich biodrach... Niefajne...

No i stało się, zaczęłam szukać wygodnych alternatyw... Nie cudownych środków na odchudzanie... Ale jedzenia, które byłoby pożywne i łatwe do zabrania ze sobą... i jeszcze nie rozwalało przewodu pokarmowego jak zupki chińskie... I odkryłam jedzenie dla sportowców... Odżywcze, pełne witamin batony lub koktajle, które łatwo przygotować, które mają właściwą liczbę kalorii i przyjazny skład...

Wczoraj udało mi się zatroszczyć o siebie i jeść co 3 godziny... W porze kolacji byłam na spotkaniu biznesowym, więc odżywczy koktajl był nie tylko posiłkiem, ale zabezpieczył mnie przed sięganiem po zupełnie niepotrzebne potrawy (naszprycowane nieznanym mi majonezem, glutenem i czym tam się nie chce).

I właśnie o to chodzi... Nie o to, aby zastępować prawdziwe jedzenie sztucznym - ale by odżywiać organizm, dostarczając mu potrzebnych wartości co 3 godziny i panować nad jedzeniem tego, co popadnie... Bo życie potrafi spiskować przeciwko nam. Choć byśmy nie wiem jak się starali zawsze wydarzy się coś takiego, co sprawi, że na jedną chwilę stracimy kontrolę... Wtedy jest ryzyko, że się przejemy - lub zagłodzimy... A jeśli naprawdę chcesz schudnąć, potrzebujesz się przed tym bronić... Dobrze skomponowane batony czy koktajle to może być dla Ciebie przyjazna alternatywa... Nie wszystkie takie są, więc warto zbadać rynek:)

A przeczytałam to tu. Autor jest trenerem osobistym i ma dość poukładane w głowie... Troszczy się o swoich klientów pomagając im zmienić styl życia - aby byli zdrowsi i mieli więcej energii do życia... To także mój cel, więc polecam...


środa, 8 stycznia 2014

O życzeniach świątecznych i noworocznych

Właśnie skończył się czas życzeń świątecznych i noworocznych. Mogę to już teraz wyraźnie powiedzieć. Wszystkie, co do jednego, wprowadzają presję, aby żyć według pozytywnych emocji i doświadczać tylko tego, co najlepsze. To oczywiście piękne, że masz w swoim otoczeniu ludzi, którzy życzą ci wszystkiego najlepszego. Pamiętaj jednak, że smutek, złość, ból to ... najlepsze, co może cię spotkać. Sprawdzają twoją wytrzymałość i prowadzą cię na ścieżce rozwojowej. Przypomnij sobie kogo zapraszasz do swojego świata, gdy jesteś w tych emocjach... Z kim się nimi dzielisz... Czy to te same osoby, z którymi dzielisz radość?

Moja mama np. wywiera na mnie potężną presję na bycie szczęśliwą. Do tego stopnia, że nie mówię jej o tym co niedobre - bo ona tak bardzo pragnie, abym była szczęśliwa, że nie chcę jej sprawiać zawodu. W bólu - który i tak przyjdzie, bo jest nieodzowny - towarzyszą mi inni ludzie, mniej związani ze mną emocjonalnie, którzy gotowi są dojrzewać ze mną, nie czują się zobowiązani zdjąć ze mnę ból, smutek itd... Dzięki tym emocjom oraz tym ludziom, staję się lepszą wersją samej siebie. Kim bym była gdybym od urodzenia doświadczała tylko szczęścia, radości i wszelkiej pomyślności? A właśnie tego pragną nasi najbliżsi... Aby omijały nas negatywne zdarzenia, abyśmy byli tacy sami stale, abyśmy pełnili role, do których się przyzwyczaili...


Więc tutaj życzenia, których nikt, nigdy wam nie złoży:
  1. doświadczaj swoich bóli mocno i głęboko, dotykaj tego, co w Tobie żywe i rozwijaj się w tym,
  2. nie przejmuj się innymi - rób to czego pragniesz i co dobre dla ciebie,
  3. uzyskuj pomoc, której potrzebujesz - proś o nią albo po prostu bierz sam; ludzie czekają, aby nimi pokierować...,
  4. umiej rozpoznać to, co dla ciebie ważne od tego, co nieważne,
  5. miej żywe i autentyczne relacje z innymi, czyli miej obok siebie ludzi, dzięki którym się rozwijasz, którzy dają ci możliwość docierania do źródeł twoich emocji - trudny szef, toksyczna koleżanka, mąż i jego złe nawyki - nie uwierzysz ale właśnie to jest wspierające dla twojego rozwoju...,
  6. miej marzenia i je spełniaj, ale gdy się nie spełniają miej komu opowiedzieć o rozczarowaniu,
  7. wyrażaj gniew tak jak go czujesz, uznaj, że to część życia, przeklinaj i krzycz. To naturalne, że gdy jest złość są jej objawy...

środa, 1 stycznia 2014

O zimowym odkładaniu i planowaniu

Dlaczego jesień i zima to dwie pory roku, kiedy przybieramy na wadze?
Mówi się, że organizm kumuluje energię, żeby nas rozgrzać... Może i tak... 
Moim zdaniem główną przyczyną jest to, że jesienią przerywamy aktywność ruchową, którą lubimy: jazdy na rowerze, pielęgnowanie ogrodu, spacery z psem, gry z dziećmi na boisku itd...

Czy przybranie na wadze w okresie zimowym można powstrzymać?
Oczywiście... Potrzeba się tylko do tego przygotować.

  1. zakupy - potrzebujesz jeść tak, aby było zdrowo i pożywnie. Gdy w twoim koszu znajduje się tylko główka salaty będzie ci trudno opanować wieczorne podjadanie (czy podjadanie w ogóle). Codziennie potrzebujesz się dobrze odżywiać, a zimą potrzebujesz też zatroszczyć się o swoją odporność. W twoim koszyku powinny znaleźć się produkty, które to wzmocnią. Możesz pomyśleć, że rekomenduję pastylki prosto z apteki. Nic z tych rzeczy... Warzywa sezonowe - oto, co sprzyja Twojemu zdrowiu i figurze. Uważaj jednak na tłuste dodatki: np. majonez to wielki zdrajca, a wiele tradycyjnych potraw w naszej kuchni opiera się właśnie na tym dodatku. To samo ze śmietaną czy masłem. Twoje dania nie muszą być tłuste, aby odżywiały. 
  2. zajęcia sportowe - skoro nie możesz swobodnie wyjść na powietrze, potrzebujesz umówić się ze sobą, że uprawiasz sport. Potrzebujesz ćwiczeń, które pomogą Ci zachować kondycję do wiosny oraz utrzymają twój organizm w spalaniu. Bardzo dobra jesienią i zimą jest siłownia. Wybierz się też na zajęcia aerobiku czy zumby. Jeśli zdecydujesz się na pływanie skorzystaj z rekomendowanego przez trenera treningu. Zamienisz w ten sposób nudne (niektórzy tak twierdzą) pluskanie się w korzystny trening wytrzymałościowy...